Wjeżdżamy do kraju, gdzie każdy mieszkaniec ma swój własny bunkier, a w powietrzu czuć ducha znienawidzonego Envera Hodży.
To kraj mercedesów, myjni samochodowych ze szlaucha, niekontrolowanego ruchu ulicznego, żaru z nieba i krętych dróg.
Gratuluję temu kto w Tiranie przejdzie przez pasy dla pieszych :)