Dopływamy promem na stały ląd do Punta Sabbioni i piechotą idziemy do Lido. I to był błąd, bo kontynentalne Włochy są dalekie od uroku wyspiarskiej Wenecji. To typowa miejscowość wczasowo-wypoczynkowa, takie nasze Władysławowo na ciut większą skalę. Generalnie nuda, nuda i nuda.
Wracamy szybko na naszą barkę i jeszcze tego samego dnia odwiedzamy Pellestrinę. A to już typowa mała włoska rybacka „wioska” po drodze powrotnej do Chioggi. A jakie pyszne lody tam mieli…