Czwartek zbieram siły by o kuli dostać się do Nyhavn. Kyle był już w Kopenhadze ale tej pięknej uliczki nie widział. Ja pamiętam Nyhavn doskonale i cieszyłam się że znów mi się udało zobaczyć te soczyste kolory kamienic.
Gdy przygotowywałam wyjazd, żegługa duńska uprzedziła że w lutym na rejsy statkiem będzie za wcześnie. Wyobrażacie sobie moją radość, gdy w Nyhavn okazało się że pierwsze kursy właśnie ruszyły i mogliśmy kupić bilety na rejs!
Niby ja tę trasę już robiłam, ale warto było powrócić i pokazać miasto od strony wody komuś, kto tego nie widział.
Zimno było, trochę zmarzliśmy, ale warto było popłynąć.