To miasto jak z bajki. Niesamowita architektura i klimat. Belgia słynie z 3ch rzeczy (tu wynalezionych): piwa, frytek i czekolady. I wszystkie te 3 rzeczy znajdziecie właśnie w Brugii. No i jeszcze rzucą Wam się w oczy koronki. To w Brugii pijemy czekoladę tradycyjnym sposobem, wcinamy oryginalne grube frytki z sosami i zwiedzamy jeden z setek browarów. Brugia tak nas zaskakuje, że codziennie przedłużamy swój pobyt w tym mieście o kolejny dzień. Bosman w marinie to już się z nas śmieje jak widzi nas z daleka..... ;)
A jeśli chcecie trochę historycznie to Brugia była ośrodkiem handlowym, głównie ze względu na dogodne położenie i przodujący rynek pieniężny (tu wprowadzono akredytywę i weksel). Tu także powstała pierwsza Gildija (nie muszę chyba tłumaczyć co to). Mówi się, że Brugia to Wenecja północy, głównie z powodu sieci kanałów. Rzeka Leie (Lys) przepływająca przez miasto została przekształcona w sieć kanałów. Miasto było silnie ufortyfikowane, co widać i dziś: Brugia wciąż ma 4 bramy wjazdowe. Najwyższy w mieście zabytek to Kościół NMP (122m). Na Rynku starego miasta rzuca się w oczy stara brunatna dzwonnica, która od momentu powstania przeszła 3 pożary.