Mimo iż nazwa miasta oznacza "serowy targ", serów tam nie znaleźliśmy. Ale udało nam się znaleźć relikt i przeżytek - czy ktoś pamięta jeszcze "Kofolę"? Co, odruch wymiotny się pojawił? I słusznie. Kofola to taki socjalistyczny odpowiednik Coca-coli lecz dużo bardziej słodki i podły. Dało się to tylko pić na zimno tuż po otwarciu. Ciepłe i odgazowane budziło natychmiastową odrazę.... U nas w tym czasie funkcjonowała Polo-Cocta, też świństwo, ale dające namiastkę kapitalizmu.
Kieżmark to małe skondensowane miasteczko, ma trochę zabytków, ryneczek i kafejki.