Do Viareggio jedzie się tylko na plażę i owoce morza. Tu po horyzont rozciągają się płatne leżaki, fale, restauracje nadmorskie i murzyni sprzedający tandetne torebki… Załoga tapla się w morzu, dla mnie niestety za gorąco. Ale owoce morza najświeższe jakie tylko jadłam.