Nie zdążyliśmy się rozsiąść przy kawie na promie, gdy widzimy już wejście do portu w Helsingborg. Tu dworzec promowy wygląda podobnie jak ten Duński, tylko jest większy. Na mapie Helsingborg wygląda jak dziura, a w rzeczywistości to bardzo fajne miasteczko: więcej ulic, ciekawa architektura, piękny Ratusz, kafejki, restauracje. Jest gdzie iść na spacer. Szkoda tylko że mam zepsutą nogę i wiatr daje popalić. Niemniej jednak udaje nam się tu zrobić ładny spacer, zjeść i kupić zabawkę kupę dla syna. Po zrobieniu kółka idziemy na dworzec promowy i powrót do Danii.
Kiedy wracamy pociągiem z Helsingor do Kopenhagi, jest już późne popołudnie. Z chęcią wracamy do mieszkania i rozgrzewamy się do późnego wieczora. Noga po całym dniu jak balon, ale warto było się pomęczyć.