Kontynuujemy naszą podróż samochodem wzdłuż wybrzeża i wjeżdżamy do Francji. Pierwszy postój w Calais. Wszyscy chcieli zobaczyć miasto ze słynnej szanty, no i warto było. Typowe portowe miasto, ale z rozmachem. Stąd pochodziła żona DeGaulle'a . W mieście widać pływy morskie. Plaże są rozległe i niekończące się. Po tego dochodzi ogromny port, z którego promy wychodzą co 10 minut (to największy port pasażerski Francji). Ponadto wciąż siedzi tu mnóstwo historii - Calais wchodziło w skład Wału Atlantyckiego. I faktycznie z jego stromego, skalistego wybrzeża widać białe klify Dover (oczywiście przy dobrej widoczności).