Na kamping docieramy tuż przed zmrokiem i pięknym w tym miejscu zachodem słońca. Wiatr nad klifem ani na chwilę nie zelżał, ale namioty na szczęście wytrzymały, „nie odleciały”. Niby dzień intensywny i męczący ale wieczorek integracyjny udało nam się zrobić. Może dziś wreszcie uda nam się odespać nockę za kółkiem. Co prawda z samego rana nie trzeba się zrywać, ale już nazajutrz namioty trzeba spakować do auta i myśleć o powrocie do Polski.